- Spróbuj tylko zabrać mi Daisy, a dostaniesz takiego
kopa, że zatrzymasz się w Dallas. - Nie myślałem o Daisy, raczej o Maggie. - Wiedziałem! - zawołał Ash oskarżycielskim tonem. - Wiedziałem, że się do niej palisz! Rory tylko się uśmiechnął, co jeszcze bardziej rozjuszyło Asha. Sięgnął po najcięższe i najmniej wybredne środki. - Za mało ci kobiet w San Antonio? Wszystkie już przeleciałeś? Jesteś taki sam jak stary. Niedobrze mi się robi, kiedy na ciebie patrzę. - Ty... Rory przyskoczył do Asha, chwycił go za ramię, poderwał z krzesła. - Od kilku tygodni szukasz zaczepki i wreszcie oberwiesz. Ash stanął w pozycji, gotów do walki, kiedy z odbiornika radio-niani rozległ się głośny płacz. - Widzisz, co zrobiłeś - parsknął. - Obudziłeś dziecko. Rory lekko uderzył brata w ramię. - Maggie się nią zajmie, a my wreszcie wyjaśnimy sobie rodzinne nieporozumienie. Ash odwrócił się i ruszył do drzwi. - Maggie wyjechała. - Wyjechała? - Rory ruszył za Ashem. - Jak to? Dlaczego? - Zwinęła się. Wzięła nogi za pas. Zniknęła. Nie ma jej. - Dokąd wyjechała? 139 - Tam, skąd ją przyniosło. Ash wszedł do pokoju Laury. - Co się dzieje? - zagadnął łagodnie i wyjął małą z kołyski. - Głodna jesteś? - Głodna? Nie nakarmiłeś jej? - zdziwił się Rory. Ash posłał mu pełne pogardy spojrzenie. - Karmiłem - wycedził. - Masz mnie za imbecyla? Rory wzruszył ramionami. - Skoro pozwoliłeś Maggie odejść... - Wściekła się i wyjechała. - O co się wściekła? Ash pożałował, że w ogóle otworzył usta. Skinął na Rory'ego, żeby podał mu pieluchę. - Mój detektyw twierdzi, że niedługo powinien odnaleźć krewnych Star. - I o to się wściekła? Powinna się cieszyć. Star była przecież jej przyjaciółką, i w ogóle. Ash posypał Laurze pupę talkiem. - Chce, żebym zatrzymał dzieciaka. Rory parsknął śmiechem. - Przecież ty nie masz pojęcia o wychowywaniu dzieci. Ash zmierzył brata od stóp do głów spojrzeniem wnikliwego badacza. - Jakoś udało ci się przeżyć i osiągnąć wiek męski.