brutalnie i zatrzymując go. Spojrzał panicznie na trzymającego go łysego mężczyznę.
– Kurwa, jak ja nie cierpię takich ciot jak ty! – zasyczał nagle dres. Krystian przełknął gęstą ślinę, rozglądając się dookoła. Koledzy trzymającego go faceta stali dalej i śmiali się głośno, rzucając w niego niewybrednymi epitetami. Blondyn zacisnął mocno powieki, wyrywając się z silnego uścisku i biegnąc przed siebie. Boże, Boże, Boże! Dlaczego takie coś zawsze musi przytrafiać się jemu? Rozdział piąty Książę jest tylko jeden! Wczoraj cudem udało mu się dobiec do autobusu. Dosłownie w ostatniej chwili do niego wskoczył albo to po prostu kierowca na niego zaczekał i tylko dzięki temu uniknął siniaków. Rany, jak on nie cierpiał takich ludzi! Przecież każdy ma prawo być tym, kim chce. Ma prawo nosić to, co chce. A on dobrze czuł się w takich, a nie innych ubraniach. Ważne w końcu, aby być sobą, prawda? I nie udawać tego, kim się nie jest. - Jak z Karolem? – zapytała Marta, siedząc rozwalona na krześle z nogami opartymi o stół. Tuż obok niej siedział Krystian, pijący powoli swoją kawę z mlekiem. - Nic, nie odzywa się do mnie i ciągle unika – mruknął pod nosem, spuszczając wzrok na zniszczony blat. Ostatnio w salonie mieli mniejszy ruch i częściej siedzieli bezczynnie niż pracowali. Krystian z tego powodu zarabiał coraz mniej, ale nie miał serca wymagać od Marty większej wypłaty, widząc to, co się dzieje – a raczej nie dzieje – u nich w salonie. - Dziwisz się? Odrzuciłeś go – prychnęła. Krystian zmarszczył brwi, wydymając swoje wąskie, lepkie od błyszczyku wargi. - Wcale nie odrzuciłem! – burknął. – Po prostu… To przyjaciel z dzieciństwa, nie widzę w nim nikogo innego – wzruszył ramionami. – Nie mógłbym być z nim w związku – przyłożył usta do szklanki, biorąc łyk swojej niezwykle słabej kawy. Ale właśnie taką lubił. Nie przepadał za mocniejszymi. - A może nie mógłbyś być z nim dlatego, że nie jest najprzystojniejszy? – podsunęła, unosząc brwi w pytająco. Krystian zmrużył oczy, tępo wpatrując się w blat. - Nie – zaprzeczył. - W końcu ten twój „książę” – Marta wykonała gest imitujący cudzysłów – jest bogiem seksu. Przystojny z każdej strony. Gorzej z charakterem – dodała ciszej, spoglądając na swoje długie, czerwone paznokcie. – O nie, lakier mi odprysnął! - Książę jest przystojny, bo to książę, no… - wytłumaczył kulawo. – Ale charakter też ma bajkowy – rozmarzył się, wzdychając niczym zakochana nastolatka. – A Karol… To przyjaciel po prostu. - Żal mi go, serio – westchnęła Marta, uporczywie wpatrując się w paznokieć, na którym znalazła ubytek w nałożonej warstwie lakieru. – No, ale w końcu książę to książę – przedrzeźniała go, czego Krystian nawet nie wyłapał. – Jest przystojny, to najważniejsze. Stanął pod drzwiami Dream Winchester Książę z bajki mieszkania Karola, nabierając powietrza na dodanie sobie otuchy. Musi z nim porozmawiać. Przecież brunet nie może go całe życie unikać! Uniósł dłoń do drewna, pukając. Odczekał chwilę, słysząc jakąś krzątaninę po drugiej stronie. Drzwi się otworzyły, a w progu stanęła starsza kobieta z miłym wyrazem twarzy. Krótkie włosy jak zwykle ułożone były starannie w małe loczki podtrzymywane przez lakier. - Dzień dobry, proszę pani – uśmiechnął się lekko, na co kobieta odpowiedziała również szczerym uśmiechem. - Och, Krystian! – ucieszyła się. – Karol jest jeszcze w pracy, powinien niedługo