załamanie nerwowe po śmierci Richarda.
- Tak było. - Znów milczała przez chwilę. - Może to dziedziczne skłonności, ale nie ma dowodów. - Więc Karo miała to samo? Depresję po stracie męża? - Uhm. - Sylwia pociągnęła łyk whisky. - Podobno Imo zajmowała się wtedy Zuzanna. - Karoliną także. - Nic mi nie powiedziała. 84 - Chyba można to zrozumieć, prawda? - Nie. - Myślał nad tym przez chwilę. - Niezupełnie. - Może się wstydziła. - Czego? Swojej wrażliwości? - Być może użyłam niewłaściwego słowa. Powiedzmy: czuła się zażenowana. - Ależ ja jestem jej mężem! - W którym zakochała się w piorunującym tempie. I dlatego nie zdążyła jeszcze zbudować prawdziwej, opartej na zaufaniu więzi, co powinno nastąpić przed ślubem. - Właśnie problem zaufania martwi mnie najbardziej. Mówiłem Karo, że przynajmniej dla dobra Imogen, jeśli nie z innych względów, powinna mnie poinformować o jej depresji. - I swojej także? - Tak. Tak uważam. Gdyby to mnie się przytrafiło, na pewno bym jej powiedział. - Nie możesz mieć pewności. - Mogę! - Znów umilkł. - Sylwio, ja ją kocham. Jestem jej całkowicie oddany, w zdrowiu i w chorobie - naprawdę w to wierzę. - Bardzo mnie to cieszy. Popatrzył jej prosto w oczy. - Wierzysz w to, co powiedziałem? - Dlaczego miałabym nie wierzyć? Przecież nie kłamiesz? - Nie. Ale mogłaś zareagować tak samo jak Karo. Może wolisz wierzyć, że twoje wnuczki nie są zdolne do takich rzeczy. - Bardzo chciałabym w to wierzyć. - Ale...? Czuję tu jakieś „ale" albo przynajmniej „chociaż". - Masz rację - westchnęła Sylwia. - To kwestia odcieni szarości... - Chcesz powiedzieć, że moja wersja jest za bardzo czarno-biała? - Właśnie. - Popatrzyła na niego z uznaniem. - Cieszę się, że moja córka poślubiła inteligentnego człowieka. Zupełnie nie radzę sobie z głupkami. - Richard, zdaje się, też był inteligentny. - Pod niektórymi względami. - Milczała przez chwilę. - Ty, poza tym, jesteś także wrażliwy. - Może nawet za bardzo. - Chyba nie można być zanadto wrażliwym, przynajmniej jeśli umie się także racjonalnie myśleć. Wy z Karo nie wytrzymalibyście ze sobą nawet roku, gdybyś okazał się zimną rybą. - A myślisz, że przetrwamy? - Pytanie sprawiło mu ból. Szybko przełknął resztkę whisky. 85 - Mam nadzieję. Tylko musicie oboje pamiętać, że nic nie jest czarno-białe. - Przysunęła się bliżej; jej głos brzmiał miękko, lecz wyraźnie. - Karolina musi zrozumieć, że jej córki zostały w pewnym stopniu okaleczone, po pierwsze z powodu żalu po stracie ojca, po