Podniósł słuchawke, a dopiero potem zamknał za soba drzwi.
- Nick Cahill. - Dobrze, ¿e cie złapałem. Ju¿ myslałem, ¿e bede ci musiał zostawic kolejna wiadomosc. - Głos Walta Haagi brzmiał ostro i chrapliwie jak zwykle. - Co nowego? - Nick usiadł na łó¿ku i zrzucił buty. - A jak sadzisz? - spytał Walt, kaszlac. - Mam wiecej informacji. Mo¿e zaczne od Pam Delacroix? - Zacznij, od czego chcesz. - Pamela, tak, interesujaca z niej była kobieta. ¯yła ze swojego byłego, ale robiła te¿ troche w nieruchomosciach, pisała i zajmowała sie prawem. Zdaje sie, ¿e najbardziej interesowały ja sprawy o opieke nad dzieckiem. Pisała ksia¿ke na ten temat - o prawach rodzicielskich, matkach zastepczych, adopcjach. A ta jej córka - Julie - rzuciła szkołe po kilku tygodniach. Tak po prostu. Wyjechała ze swoim chłopakiem do Santa Rosa. Pracuje w małej knajpce, gdzie podaje kawe. Tak wiec jej matka nie jechała na spotkanie z nia, kiedy zgineła. - Po co wiec jechała do Santa Cruz? - Wszyscy zakładali, ¿e jechały do Santa Cruz, bo sadzili, ¿e tam jest jej córka. A mo¿e pani Delacroix i twoja bratowa postanowiły zabawic sie w Thelme i Louise i po prostu jechały przed siebie. Mo¿e chciały dotrzec do Los Angeles albo do Meksyku. - Kolejny slepy zaułek - mruknał Nick. - Mo¿emy zawrócic. - Ale dlaczego były razem? 253 - Dobre pytanie - powiedział Walt. - Na pewno nie wybierały sie pograc w tenisa. O ile wiem, Pam nigdy nie nale¿ała do klubu Marli. Watpie nawet, czy miała rakiete, nie wspominajac o członkostwie klubu sportowego. Była typem mola ksia¿kowego, a nie sportsmenki. - Skad wiesz? - Rozmawiałem z jej byłym i kilkoma przyjaciółmi. Jedyny zwiazek, jaki moim zdaniem miała z twoja rodzina, to fakt, ¿e uczeszczała do Koscioła Swietej Trójcy w Sausalito. - Którego duchownym jest mał¿onek Cherise - dodał Nick, w zamysleniu mru¿ac oczy. - Zgadza sie. Interesujaca informacja, pomyslał Nick, ale chyba nie pasuje do tej układanki. - O ile pamietam, Marla nie chodziła zbyt czesto do koscioła. - Tak, nie nale¿y do niego. Ale sadze, ¿e poznała Pam przez me¿a Cherise. Pracował kiedys w Cahill House. Wspierał tam duchowo dziewczeta, które zeszły z drogi cnoty, i przy okazji sam wpadł w niezłe tarapaty. - Czy¿by? - Nicka ogarneły złe przeczucia. - Zdaje sie, ¿e nie był w stanie utrzymac rak przy sobie, kiedy jedna z samotnych matek wpadła mu w oko. - A niech mnie. - Twój brat zaraz go zwolnił. Jakis rok temu. Ale wybuchł skandal, prasa miała u¿ywanie. Mam kilka artykułów na ten temat, przesle ci je faksem. Jednak nie wniesiono